W prawie cywilnym i procedurze cywilnej jest wiele instytucji, z którymi wiązano nadzieje na skuteczniejsze egzekwowanie roszczeń przysługujących wierzycielom od dłużników.
W praktyce wiele z tych instytucji okazało się bezwartościowych a ich realna skuteczność oscyluje w granicach zera i nie zamierza się ponad ten poziom wzbić. Do tej grupy można chyba bez większych skrupułów zaliczyć instytucję wyjawienia majątku przez dłużnika.
Uregulowania odnoszące się do niej znajdują się w art. 913-920 Kodeksu postępowania cywilnego. Zgodnie z art. 913, jeżeli zajęty w egzekucji majątek dłużnika nie rokuje zaspokojenia egzekwowanych należności lub jeżeli wierzyciel wykaże, że na skutek prowadzonej egzekucji nie uzyskał w pełni zaspokojenia swej należności, może on żądać zobowiązania dłużnika do złożenia wykazu majątku z wymienieniem rzeczy i miejsca, gdzie się znajdują, przypadających mu wierzytelności i innych praw majątkowych. Wierzyciel może żądać wyjawienia majątku także przed wszczęciem egzekucji, jeżeli uprawdopodobni, że nie uzyska zaspokojenia w pełni swojej należności ze znanego mu majątku albo z przypadających dłużnikowi bieżących świadczeń periodycznych za okres sześciu miesięcy oraz po uzyskaniu tytułu wykonawczego wezwał dłużnika do zapłaty stwierdzonej nim należności listem poleconym za potwierdzeniem odbioru, a
dłużnik nie spełnił świadczenia w terminie 14 dni od dnia doręczenia wezwania do zapłaty.
Wniosek o nakazanie dłużnikowi wyjawienia majątku składa się w sądzie właściwości ogólnej dłużnika. Do wniosku należy dołączyć odpis protokołu zajęcia lub inne dokumenty uzasadniające obowiązek wyjawienia majątku, a jeżeli wniosek złożono przed wszczęciem egzekucji, także tytuł wykonawczy (art. 914 k.p.c.). Wniosek podlega opłacie w wysokości 40 zł. Chociaż opłata jest niewielka, zanim zdecydujemy się na jej wyłożenie, warto się zastanowić, czy nie będzie to kolejny zbędny wydatek.
Problem z instytucją wyjawienia majątku jest wielopłaszczyznowy i najwyraźniej nieusuwalny. Wprowadzając ją do porządku prawnego jej twórcy zapewne wychodzili z naiwnego przeświadczenia, że autorytet i powaga sądu będzie wystarczającym argumentem do skutecznego „zmiękczenia” dłużnika. Niestety, tam gdzie w grę wchodzi konieczność oddania przez dłużnika pieniędzy a warunkiem osiągnięcia tego celu jest jego szczerość i prawdomówność, wszelkie autorytety gwałtownie (niczym indeksy giełdowe w dobie kryzysu) tracą na swojej wartości. W praktyce wygląda to tak, że dłużnik, bez względu na jego faktyczny stan posiadania, z mniejszymi lub większymi emocjami wyrysowanymi na twarzy oświadcza, że nie jest w stanie zadowolić wierzyciela niczym, co nadawałoby się do spieniężenia a sam pieniądz już od dawna nie był przez niego widziany.
Choć zawsze znajdą się jacyś obrońcy nawet najbardziej archaicznych rozwiązań, w tym przypadku trudno jest znaleźć uzasadnienie dla dalszego funkcjonowania powołanej instytucji. Z uregulowań zaserwowanych wierzycielom przez ustawodawcę korzystają nieliczni, a ci, którzy się na to zdecydowali, zapewne nie będą skłonni do powtórzenia tego po raz kolejny, chyba że ich jedynym zamiarem jest uprzykrzenie dłużnikowi życia bez uzasadnionej nadziei na uzyskanie czegokolwiek w zamian. Tak się bowiem składa, że jedyne przykre doświadczenia mogą dłużnika spotkać wtedy, gdy z jakichś powodów zignoruje nałożony przez sąd obowiązek wyjawienia swojego stanu posiadania. Jeżeli bowiem dłużnik bez usprawiedliwionej przyczyny nie stawi się do sądu w celu złożenia wykazu lub przyrzeczenia albo stawiwszy się wykazu nie złoży lub odmówi odpowiedzi na zadane mu pytanie albo odmówi złożenia przyrzeczenia, sąd może skazać go na grzywnę lub nakazać przymusowe doprowadzenie oraz może zastosować areszt nieprzekraczający miesiąca (art. 916 k.p.c.). Wiedząc więc, że dłużnik cierpi na nawykowe ignorowanie nałożonych przez sąd obowiązków, wierzyciel może mu sprezentować kilka dodatkowych atrakcji, o ile oczywiście uzna, że są one warte tej ceny.
źródło: windykacja.pl